Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Nie jest jednak tak uroczo, jak na zdjęciach?

31-07-2019, 14:20 Joanna Oreł

Sprawa rozlewiska w Bykowinie stanęła wprawdzie w miejscu, jednak coraz bardziej nabiera rumieńców. Niedawno zakończyła się obserwacja przyrodnicza, której wyniki zostaną przekazane przez Polską Grupę Górniczą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Między innymi od niej zależy, jaki będzie dalszy los rozlewiska. Na tym nie koniec ,,nowości”, bo okazuje się, że zdjęcia, które publikowane były na Facebooku przez niektórych zwolenników zachowania rozlewiska, jako dowód występowania tam licznych gatunków chronionych, prawdopodobnie w ogóle nie zostały wykonane w Bykowinie, bo identyczne można znaleźć na różnych stronach internetowych.

,,Odkrycia” dokonał Łukasz Michalski, społecznik, który od ubiegłego roku monitoruje sprawę rozlewiska. – Zauważyłem, że na facebookowych profilach dwóch osób pojawiły się zdjęcia, które nie pasowały mi wyglądem do rozlewiska. Były na nich pokazane m.in. takie gatunki ptaków jak czajka i gągoł. W komentarzach padały pytania, gdzie można te zwierzęta zobaczyć, bo to przecież zjawisko niezwykłe, ale konkrety nie padały. Dlatego zacząłem się tym bardziej interesować – mówi rudzianin Łukasz Michalski. – Szybko okazało się, że niektóre zdjęcia zostały ściągnięte z internetu i bez podania ich źródła, opublikowano je na Facebooku, co wskazywałoby na łamanie praw autorskich. Niektóre fotografie pochodzą nawet z zagranicznych stron internetowych. Sprawę postanowiłem zgłosić na policję – dodaje. – Obecnie prowadzone są czynności sprawdzające, z tego względu, że jest to przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonego, a osoba, która nam to zgłosiła, nie jest pokrzywdzonym, tylko zgłaszającym. Ustalilśmy już dwie instytucje, które są właścicielami praw autorskich do części tych zdjęć i teraz będziemy zwracać się, czy są one zainteresowane złożeniem wniosku – wyjaśnia Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy KMP Ruda Śląska.

Okazuje się, że zdjęcie opublikowane zostały m.in. na stronie FB „Ewa Chmielewska, radna Rady Miasta Ruda Śląska” w albumie zatytułowanym „Pożegnanie z rozlewiskiem?”. Zapytana o to radna Ewa Chmielewska twierdzi, że wszystkie zdjęcia są jej autorstwa oraz nadesłane przez mieszkańców. – Pochodzą one z różnych źródeł. Część zdjęć wykonywałam sama, osobiście, a część jest przysyłana przez mieszkańców, którzy często spacerują w tej okolicy i kiedy widzą coś ciekawego, to o tym piszą lub robią zdjęcia. Każdy ma prawo zamieścić zdjęcia tego, co widział w okolicy rozlewiska – wyjaśnia Ewa Chmielewska. – Z tego co mi wiadomo, zgodnie z decyzją wydaną przez prezydenta miasta Ruda Śląska, przed rozpoczęciem prac na rozlewisku ma być wykonana inwentaryzacja ornitologiczna, która da odpowiedź na pytanie o to, na ile teren rozlewiska jest cenny przyrodniczo – dodaje.

Niezależnie od tego, jak faktycznie wygląda ta sprawa, na rozlewisku zatrzymane zostały prace rekultywacyjne. Te mają zostać wykonane na zlecenie Polskiej Grupy Górniczej, która odpowiada za usunięcie szkód górniczych. To właśnie z ich powodu, rozlewisko zaczęło się tworzyć. – Niestety ,,burza”, jaka rozpętała się wokół tematu rozlewiska, sprawiła, że inwestor, który został wyłoniony w przetargu, wycofał się. Kopalnia będzie musiała ogłosić nowy przetarg, który wyłoni wykonawcę zadania. To oznacza opóźnienie realizacji prac – tłumaczy Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej. – My mamy związane ręce, bo nie jesteśmy stroną w tym postępowaniu. Przedsiębiorca górniczy jest zobowiązany do tego, aby usunąć szkody górnicze, a właścicielowi tego terenu, czyli Państwowemu Gospodarstwu Wodnemu Wody Polskie, który odpowiada za rzekę Kochłówkę, bardzo zależy na tym, żeby został on przywrócony do pierwotnego stanu – dodaje.

Jak podkreśla Krzysztof Mejer, także miastu na tym zależy m.in. ze względu na zagrożenie powodziowe. – Rozlewisko stanowi bardzo poważny problem. Dzisiaj miejsce to wygląda niewinnie, ale trzeba pamiętać, że do Kochłówki spływa deszczówka z autostrady. Jeżeli deszcz będzie padał przez kilka dni, to ilość wody w rzece poważnie się spiętrzy, a to z kolei może spowodować, że zostanie zalane osiedle Niebieskich Dachów. Dążymy do tego, żeby uregulować rzekę Kochłówkę, tak by woda, która do niej spływa, była jak najszybciej wyprowadzana z Rudy Śląskiej. Natomiast rozlewisko nie gwarantuje nam tego. Rozumiem, że przyroda jest ważna, ale tu walczymy tak naprawdę o bezpieczeństwo mieszkańców Niebieskich Dachów – podkreśla Krzysztof Mejer. 


Komentarze