Facebook
Aktualny numer

Najlepszy tygodnik i portal społeczno-kulturalny
w Rudzie Śląskiej

Ruda – tajemnicze miejsce na mapie miasta

18-08-2023, 11:52 Joanna Oreł

Ruda to zapomniane, czarne królestwo, o którego historii dziś wielu mieszkańców nie pamięta. Przypomnieć postanowili o tym członkowie stowarzyszenia TuRuda na czele z Adamem Kowalskim, jego wiceprezesem, interpretatorem dziedzictwa kulturowego oraz dyrektorem Muzeum Hutnictwa w Chorzowie.

– W lipcu w ramach kampanii Kierunek GZM zorganizowaliście dwa spacery pod hasłem „Ruda – Węglowa Atlantyda”. Skąd właśnie taka nazwa?
– Wzięła się ona wprost od kolumn, które są pozostałością po dawnym portyku do cechowni kopalni Brandenburg, czyli późniejszej kopalni Wawel przy Szybie Franciszek – tej samej cechowni, w której słynna orkiestra reprezentacyjna Augustyna Kozioła miała swoje próby. Sprawiają one wrażenie pozostałości po antycznej budowli. Takie skojarzenie odesłało mnie do Atlantydy – potężnego, zaginionego, zatopionego i słynącego z bogactwa państwa. Pomyślałem wówczas, że z Rudą jest podobnie. Dzielnica ta to kolebka górnictwa węglowego na Górnym Śląsku, która dała początek wielkiemu boomowi górniczemu. Dziś pozostają nam po tym pamiątki i opowieści. Z pozycji interpretatora dziedzictwa kulturowego wydaje mi się, że właśnie teraz Ruda potrzebuje dobrej opowieści. Ktoś powie, że potrzebuje impulsu do rozwoju gospodarczego i napływu nowych mieszkańców. To wszystko oczywiście jest prawdą, ale myślę, że łatwiej i o impuls gospodarczy, i o nowych mieszkańców, kiedy jest dobra opowieść, która tłumaczy nasze konkretne miejsce na ziemi i to, co tworzyło podwaliny naszej kultury. Bez tego mitu i bez kilku innych dobrych opowieści nie jesteśmy w stanie zrozumieć przestrzeni, w której się poruszamy. Jeżeli jej nie rozumiemy, to nie będziemy jej szanować, a to nie wróży najlepiej przestrzeni i nam samym.

– Zacznijmy od początku. Gdzie zaczęła się Ruda?
– Ruda to osada, która powstała w XIII wieku. Natomiast pierwsza udokumentowana eksploatacja węgla rozpoczęła się w Rudzie Śląskiej w XVI wieku przez Jana Gierałtowskiego, ówczesnego właściciela Rudy. Był on nazywany górnikiem i wiemy, że eksploatował węgiel do potrzeb gospodarczych. Jednakże Ruda w sensie symbolicznym rozpoczęła się w XIX wieku wraz z rewolucją przemysłową, kiedy eksploatacja węgla rozpoczęła się na wielką skalę i niosła ze sobą zmianę cywilizacyjną. Dziś ta cała przestrzeń, po której poruszamy się, w dużej mierze ma właśnie genealogię sięgającą XIX wieku.

– Jako stowarzyszenie cyklicznie oprowadzacie mieszkańców po tej dzielnicy. Gdzie warto zajrzeć i jakie tajemnice ona skrywa?
– Ruda to nieoczywista przestrzeń. W dzielnicy zachowały się wszystkie warstwy rozwoju i szczęśliwie nie dotknęły jej szkody górnicze. Możemy tutaj zobaczyć pozostałości średniowiecznej wsi (okolice domu Karolu Goduli i tzw. zamku rudzkiego, czyli rejony ulicy Starowiejskiej, Bujoczka, a później Kościelnej i ulicy Janasa), mamy relikty dawnych szlaków komunikacyjnych, a potem kolejne warstwy rozwoju, czyli ze środkowego okresu, kiedy Ruda była tak zwanym Arbeitersdorfem – wsią robotniczą pomiędzy kulturą rolniczą, a czymś, co dzięki przemysłowi miało za chwilę stać się miastem. Jeżeli chodzi o późniejsze fazy rozwoju – mamy reprezentacyjną ulicę Wolności, która wraz z pojawieniem się kolei w 1848 roku przeniosła centrum dzielnicy właśnie tutaj. Wszystkie budynki reprezentacyjne, osiedla robotnicze, zabudowa ulicy Wolności, ale również kościoły i budynki przemysłowe są wspaniałym przykładem ładu przestrzennego. Zaprojektował je i dbał o to Hans von Poellnitz, a Franz Pieler, który był zarządcą dóbr ballestremowskich w tamtym okresie, nadzorował budowę tych wszystkich obiektów. Nie można w tym miejscu nie nadmienić o wspomnianej już tzw. Węglowej Atlantydzie, czyli okolicach Szybu Franciszek oraz kamieniołomu, czyli Steinbrucha. Po pierwsze, to tutaj są początki gospodarcze miejsca, z którego wyszedł impuls do rozwoju miasta. Po drugie, kamieniołom to miejsce, gdzie pozyskiwano budulec – piaskowiec do wznoszenia większości budynków użyteczności publicznej w Rudzie. Jest jeszcze inna istotna sprawa, jeżeli chodzi o Steinbruch i okolice Szybu Franciszek – mamy tutaj piękny przykład tzw. czwartej przyrody, antropocenu, czyli przyrody, która odrodziła się w miejscach przekształconych bardzo silnie przez człowieka. Mam więc głęboką nadzieję, że planowana rozbudowa trasy N-S, która tamtędy ma przebiegać, nie zniszczy tego terenu, ale udrożni go i udostępni dla mieszkańców – uwzględniając szacunek dla natury.

– Kiedy planowane są kolejne spacery wraz ze stowarzyszeniem?
– W sierpniu będą jeszcze dwa spacery po dzielnicy Ruda, w tym „Mota szynkowo czyli clubbing po rudzku”, którego tematem będą dawne szynki, restauracje i bary począwszy od XIX wieku, a skończywszy na współczesności. Ponadto planujemy włączyć się w wydarzenia towarzyszące w ramach festiwalu literackiego „Miedzianka Po Drodze”, który ma odbyć się 28 sierpnia. Mamy już plany na całe nadchodzące półrocze i będą to nie tylko spacery. Nasze stowarzyszenie w tej chwili liczy kilkunastu członków – w tym gronie zastanawiamy się, jak rozszerzyć działalność. Poza spacerami będziemy bowiem próbowali aktywnie włączać się w działania dotyczące interpretacji, edukacji oraz upowszechniania dziedzictwa kulturowego Rudy, ale będziemy też pracować nad formułą spotkań na okres jesienno-zimowy.

– Wróćmy do Szybu Franciszek. Na jakim etapie są starania, jeżeli chodzi o rewitalizację tego obiektu i nadanie mu nowych funkcji?
– Wszystkimi działaniami formalnymi zajmuje się w tej chwili Urząd Miasta, w tym Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków. My, jako stowarzyszenie, możemy zadeklarować, że włączymy się we wszystkie działania, które będą zmierzały do zachowania tej przestrzeni. Póki co cyklicznie porządkujemy teren wokół obiektu. Cieszę się z tego, że mamy odzew nie tylko ze strony członków stowarzyszenia, ale w akcje sprzątania włączają się także mieszkańcy zarówno Rudy, jak i innych dzielnic, a nawet spoza miasta. Jest to dla nas satysfakcjonujący dowód na to, że ludzie traktują zabudowę Szybu Franciszek jako wartość ponadlokalną. Chciałbym w tym miejscu dodać, że już w 1984 roku cały kompleks budynków został wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków, więc już wówczas ktoś dostrzegł wysoką klasę tego obiektu – jego wartość historyczną, symboliczną i estetyczną. Myślę, że to najwyższy czas i ostatni dzwonek, kiedy powinniśmy być dumni z historii i wykorzystywać ją do celów promowania naszego miasta.

– A dlaczego akurat Ruda Pana zaciekawiła?
– Odpowiedź jest prosta. Jestem rudzianinem z urodzenia. Moje zainteresowanie dzielnicą, jej historią, jej dziedzictwem, było częścią mojej drogi tożsamościowej, częścią mojego poszukiwania odpowiedzi na pytanie o to, kim jestem, dlaczego jestem tu, gdzie jestem oraz jak to miejsce mnie ukształtowało. Moje pokolenie w czasach akademickich było zapatrzone w Kraków. Wówczas Śląsk uznawano za pustynię kulturalną i miejsce zupełnie pozbawione jakiekolwiek dziedzictwa, więc właściwie wszyscy chcieliśmy stąd uciec. W pewnym momencie pojawiła się we mnie niezgoda na ten stan rzeczy i poczucie buntu. Przecież nie ma miejsca, które nie ma dziedzictwa i swojej opowieści. To spowodowało, że przyjąłem proaktywną postawę wobec własnego dziedzictwa. Nagle odkryłem wspaniały mikrokosmos, multiwersum opowieści o Karolu Goduli, o Joannie von Gryzik, o Ballestremach, Pielerze, Limburgu, o początkach górnictwa węglowego. To opowieść, którą w tej chwili chcemy dzielić się jako stowarzyszenie. Powstaliśmy właśnie po to, żeby ludzie, którzy przychodzą m.in. na nasze spacery, odpowiedzieli sobie na tożsamościowe pytania i otrzymali odpowiedzi potrzebne im do osiągnięcia dobrostanu oraz do poczucia harmonii z miejscem, w którym przebywamy, bo przecież każdy z nas chce czuć się dobrze w miejscu, w którym mieszka.

– Dziękuję za rozmowę.


 

Budynek administracyjny wchodzący w skład zabudowy Szybu Franciszek w przyszłości ma zostać Lokalnym Centrum Tradycji, którego celem będzie utrwalanie i upowszechnianie niematerialnej kultury regionu. Adaptacja obiektu dofinansowana przez Fundację Most the Most w ramach konkursu „Nasz zabytek” pierwotnie miała być realizowana w systemie zaprojektuj i wybuduj. – Wpis do rejestru zabytków oraz brak projektu utrudniający prawidłowe szacowanie kosztów wykonawców, przy jednocześnie dużej inflacji sprawiły, że dwukrotnie nie udało się wyłonić wykonawcy tego zadania – informuje Agnieszka PiekorzHałczyńska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Ruda Śląska. – Dlatego podjęto decyzję o zmianie trybu. Obecnie trwają prace projektowe. Po ich zakończeniu i uzyskaniu pozwolenia na budowę, ogłoszony zostanie kolejny (już trzeci) przetarg na wybór wykonawcy prac budowlanych, jednak tym razem zadaniem wykonawców będzie jedynie realizacja robót budowlanych. Szacujemy, że przetarg odbędzie się pod koniec 2023 roku (w listopadzie lub grudniu), a prace budowlane będą trwały przez kolejne 12 miesięcy – dodaje.


Komentarze


18-08-2023, 14:23
Olo napisał(a):

Bardzo interesujący artykuł. Trzymam mocno kciuki żeby plany udało się zrealizować,bo naprawdę warto. Moje poparcie dla pasionatów Rudy????. Pozdrawia urodzony i wychowany w Rudzie a obecnie miedzkaniec Dortmundu