Zespół do zadań specjalnych
27-03-2020, 11:27 Joanna Oreł
W rudzkim Szpitalu Miejskim rocznie rodzi się ok. 70 dzieci o wadze poniżej 1000 g i około 100 poniżej 1500 g. Najmniejsze urodzone tutaj dziecko ważyło 420 g, a maluchy, które najwcześniej przyszły na świat i udało się je uratować, urodziły się w 22. tygodniu ciąży (plus jeden dzień). Nie byłoby to jednak możliwe bez pracy lekarzy, pielęgniarek i położnych Oddziału Neonatologicznego. Działa on według wzorców szwedzkich, których głównym celem jest utrzymanie jak największego kontaktu między dzieckiem a rodzicami.
– Staramy się ,,wyprowadzać” dzieci przy użyciu jak najmniej inwazyjnych metod. Kładziemy więc nacisk na to, aby dawać dziecku wszystko to, co zostało mu zabrane ze względu na przedwczesny poród – tłumacz dr Marta Twardoch-Drozd, lekarz neonatolog z rudzkiego szpitala. – Wykonujemy jak najmniej intubacji oraz wkłuć dożylnych. Staramy się nie sprawiać dziecku bólu. Stawiamy za to na kontakt, karmienie mlekiem mamy i otoczenie dziecka czułością – dodaje.
Jednym z kluczowych decyzji było utworzenie Banku Mleka Kobiecego, który jako drugi w Polsce powstał w Rudzie Śląskiej. – Dzięki temu żywienie enteralne wcześniaków mamy na najwyższym, światowym poziomie. Wprowadzonym przez nas standardem jest to, że nie karmimy mieszankami sztucznymi dzieci poniżej 1800 g, tylko korzystamy z zasobów Banku Mleka Kobiecego oraz efektywnie stymulujemy laktację u naszych mam – tłumaczy Marta Twardoch-Drozd. – Unikamy w ten sposób takich powikłań jak martwicze zapalenie jelit, czy ciężkie posocznice. Mniej mamy także retinopatii ciężkich oraz dysplazji oskrzelowopłucnych – dodaje.
Lepszy rozwój noworodków w kolejnych tygodniach ich życia jest możliwy także dzięki opcji kangurowania maluszków. – Nauczyliśmy się, jak kangurować bardzo maleńkie dzieci. Dzięki temu nawet zaintubowane maluszki, czy z cewnikami pępkowymi mogą utrzymywać bliski kontakt z rodzicami – podkreśla neonatolog.
To właśnie więź z rodzicami jest kolejnym elementem, który sprawia, że do Rudy Śląskiej przyjeżdżają rodzice z całej Polski. – Nie mamy przed nimi żadnych tajemnic. Najważniejsza jest szczerość, otwartość i brak barier. Rodzice, którzy do nas przyjeżdżają, są często zagubieni i towarzyszy im ogromny stres. Tymczasem opieka nad dzieckiem musi być wspólna. Pierwsze godziny są w rękach lekarzy. Później opieka długoterminowa nad dzieckiem spoczywa na pielęgniarkach, które z kolei przekazują ją rodzicom. Jesteśmy jak jeden wielki team – uważa Marta Twardoch-Drozd.
Nie bez znaczenia w rozwoju Oddziału Neonatologicznego jest to, że był on przez ostatnie lata doposażany w specjalistyczny sprzęt w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W sumie na ten cel trafiło ok. 2,2 mln zł. – Nie wyobrażam sobie pracy i rozwoju tego ośrodka bez sprzętu z WOŚP. Otrzymaliśmy w ten sposób m.in. respiratory, w tym tak ważny respirator oscylacyjny. Do tego dochodzi niemalże całe wyposażenie banku mleka, którego utrzymanie jest kosztowne. Przekazano nam także m.in. fotele do kangurowania, bilirubinometry, czy laktatory – wylicza dr Twardoch-Drozd. – W tej chwili jedyne co, to przydałoby się wymienić część sprzętu, który jest najbardziej eksploatowany – uzasadnia.
Obecnie, by jeszcze bardziej zwiększyć szansę wcześniaków na przeżycie oraz ich lepszy rozwój, personel Oddziału Neonatologicznego pracuje nad utworzeniem specjalistycznych zespołów pielęgniarsko-lekarskich, które będą zajmowały się poszczególnymi wyzwaniami związanymi z wcześniactwem.
Komentarze