Pracowity, ale owocny czas
18-11-2015, 09:18 Arkadiusz Wieczorek
W ramach cyklu „Wiadomości Rudzkie grają po śląsku” rozmawiamy z Teresą Walerjańską, która przez lata związaną była z zespołem Kamraty. Obecnie wokalistka występuje solowo, a na swoim koncie ma już dwie płyty. Premiera najnowszej płyty w śląskich klimatach odbyła się niedawno w Rudzie Śląskiej.
– Solową karierę rozpoczęłaś od wydania płyty w klimatach cygańskich. Jak to się stało, że po wielu latach grania na śląską nutę postanowiłaś wydać płytę utrzymaną w odmiennym stylu?
– Tą płytą dałam się trochę zaszufladkować. Przez ponad rok od wydania płyty byłam kojarzona wyłącznie z muzyką cygańską. Chyba przez to, że cały mój sceniczny program skupił się wokół tej muzyki. W moim programie występują ponadto dwie Romki, a moja uroda też jest trochę cygańska. Niemniej jednak dziwił mnie trochę taki odbiór, bo przecież wykonawcy śląscy wykonują różną muzykę. W ich twórczości pojawiają się np. nurty chorwackie, góralskie, czy właśnie cygańskie.
KUP PŁYTĘ TERESY WALERJAŃSKIEJ W NASZYM SKLEPIE INTERNETOWYM
– Na drugiej płycie znalazły się już utwory śląskie. Co znajdziemy na krążku, który ukazał się pod patronatem „Wiadomości Rudzkich”?
– Płytę promowałam teledyskiem do utworu „Chopeczku mój”, która opowiada o czasach pamiętanych przez nas wszystkich. To w pewnym sensie historia miłosna z familoka – oczywiście przedstawiana nieco z przymrużeniem oka. Zresztą cała płyta jest utrzymana w klimacie rozrywkowym, a tytuł „Bowmy się do rana” ma być jasnym sygnałem, że przy tych utworach można się świetnie bawić.
– Wśród prezenterów muzycznych panuje opinia, że jesteś zawsze najlepiej przygotowaną do wywiadów osobą. Zawsze masz ze sobą mnóstwo notatek…
– Czasem mam wrażenie, że aż za bardzo się przygotowuje. To zaczęło się wiele lat temu, kiedy razem z Ryszardem Piszczelokiem miałam okazję prowadzić w zastępstwie audycję w nieistniejącym już Radiu Fan w Knurowie. Przygotowywałam wówczas opowieść do każdej prezentowanej piosenki i robię tak do dziś. Lubię mieć wszystko pod kontrolą i przyznam się, że ta opinia wśród prezenterów bardzo mnie cieszy.
– Druga płyta już na rynku, ale to nie koniec. Można powiedzieć, że te dwa lata solowych występów były bardzo pracowite?
– Rozstałam się z Kamratami dokładnie 8 marca 2013 roku. Taką podjęłam decyzję i zaraz zabrałam się do tworzenia swojego materiału. Nie przekreślam tamtych lat z zespołem. Wystąpiłam po 1,5 roku od rozstania w koncercie jubileuszowym i było bardzo miło. Postawiłam jednak na zmiany i w ciągu dwóch miesięcy udało mi się stworzyć swoją pierwszą płytę. Teraz pojawiła się druga i właściwie mogę się już zabierać za kolejną. Jednak co za dużo to nie zdrowo. Wszystko ma swój czas.
Arkadiusz Wieczorek
MAŁGORZATA BYTOM napisał(a):
TERESA WALERIAŃSKA TO JEDNA Z MOICH ULUBIONYCH WYKONAWCÓW,MYŚLĘ ŻE ODEJŚCIE Z ZESPOŁU KAMRATY WYSZŁY JEJ NA DOBRE DWIE PŁYTY KTÓRE WYDAŁA MÓWIĄ O TYM NAJLEPIEJ,NA KONCERTACH PANI TERENI SALE SĄ WYPEŁNIONE PO BRZEGI,PIĘKNIE SIĘ JEJ UTWORÓW SŁUCHA ,IDEALNIE TAŃCZY,JEST TO PO PROSTU CUDOWNA OSOBA.
Komentarze